Komentarze: 6
Odchodząc od komputera czuł się jak matka zmuszona do pozostawienia swego maleństwa bez opieki........
...A więc Checkpoint – pomyślał.- Chosen stary sukinsynu, dobrze się spisałeś – nawet nie zauważył, kiedy zaczął rozmawiać z Nim jak z żywa osobą ( ale nie ma się czemu dziwić, w końcu przelał na niego niemałą cześć swojej osobowości).
- Gramy dalej- tym razem jego głos zabrzmiał jakoś bezbarwnie i ponuro.
Spojrzał na zegarek – 5:17. Za niecałe 7 godzin (czas potrzebny nie tyle na odpoczynek dla zawodników, co na podliczenie i podsumowanie wyników oraz na konserwację systemu) zabawa zacznie się na nowo.
Strajkujący żołądek coraz głośniej domagał się pokarmu. Jeszcze raz upewnił się, że do startu pozostało kilka godzin i ruszył do kuchni (tym razem obyło się bez niespodzianek przy wstawaniu). Po drodze mignęła mu z lustrze nieznajoma sylwetka. Przestraszył się. Zawrócił jednak i spojrzał po raz drugi. Z narastającym przerażeniem wpatrywał się w spoglądającą na niego twarz:
Brudne tłuste, pozlepiane włosy, blada, ziemista twarz pokryta nieregularnym, twardym zarostem i brudem (nie można było ustalić granicy między jednym a drugim). Lewa strona twarzy pokryta była ciemnobrązową skorupą zaschniętej krwi. Całości dopełniały także nienaturalnie przekrwione oczy i sine usta (jak u topielca)...
Stał tak przez dłuższą chwile w skupieniu, próbując uświadomić sobie kim jest obserwująca go postać...Po chwili jego sine usta rozszerzyły się w upiornym uśmiechu..
Wszystko stało się jasne. Było oczywiste już od samego początku, ale być może głód i zmęczenie osłabiły jego koncentracje...
...Z drugiej strony lustra uśmiechał się jego bohater i najlepszy przyjaciel Chosen One........